Preizol Band, grupa, którą połączyła pasja do muzyki i grania, w sposób czuły wygrywa wszystko to, co każdemu w duszy gra, tylko boi się o tym mówić na głos. Na dokładkę mamy charyzmatycznego tekściarza, przygrywającego na harmonijce. Pierwsze spotkanie z Panem Mariuszem Piękosiem, bo o nim mowa – managerem zespołu zaowocowało zaproszeniem na koncert. W krakowskim Klubie Kornet, gdzie miał zagrać Preizol Band, trwały ostatnie przygotowania, a muzycy wymieniali czułe uściski ze swoimi fanami.
Nie mogę więc nie zapytać czy zna Pan wszystkich sowich fanów czy na koncercie była tylko rodzina i znajomi królika?
Mamy wiernych fanów, jesteśmy z wieloma z nich jakoś tam zżyci, w przerwach koncertu zawsze podchodzimy, rozmawiamy. Nie są to przypadkowe osoby, ale też nie jest to tylko rodzina. Staramy się nie grać coverów, może dlatego nie mamy przypadkowych fanów. Po prostu się nas lubi jako ludzi oraz szanuje się to, co mamy do przekazania na scenie lub też nie. Ludzie przychodzą na nasz koncert po raz pierwszy i zostają z nami na lata. Stąd po prostu się znamy.